top of page

Czy zażywanie Lanoliny jest czymś naturalnym?

Zaktualizowano: 18 lut 2021


Dość sporo czasu zainwestowałem ostatnio w ten temat i gdzie tylko zajrzę, to otrzymuję coraz to ciekawsze informacje. Ponieważ jedna z marek w Polsce, sprzedających D3 twierdzi, że produkuje ją naturalnie z lanoliny i jest to najbardziej naturalny sposób dostarczenia tego leku, strasznie mnie to zaciekawiło…

owce

Zawsze sądziłem, że lanolina to pot/łój owiec. Wiedziałem też, że używa się ją dość często w kosmetykach, głównie kremach czy do środków chemicznych takich jak płyny do prania. Nie badałem tego, gdyż nie używam takich produktów i nie sądziłem, że to jest warte mojego czasu.


Niestety od początku kiedy prowadzimy projekt Odmładzanie Na Surowo nasi kochani słuchacze podkreślali i pytali a co z Wit D3 (słoneczną witaminą) pytali i wręcz zarzucali, że nam mieszkając od paru miesięcy w Hiszpanii udaje nam się tej witaminy zdobyć w nadmiarze. Zwlekaliśmy z odpowiedzią, gdyż potrzebowaliśmy kilku miesięcy na zgromadzenie wielu informacji i w tym tygodniu postanowiłem się częścią z nich podzielić, lecz nie jest to atak na którąkolwiek ze stron, nie jestem przeciwko nikomu. A zatem:


25.01 poprowadziłem spotkanie LIVE, do którego Cię zapraszam, jeśli jeszcze nie widziałeś - LINK


26.01 następne krótkie spotkanie o D3 - LINK


27.01 jeszcze jedno na temat K2 - LINK


A dzisiaj postanowiłem napisać parę słów na temat zażywania lanoliny i tego czy oby na pewno jest to naturalny zwyczaj człowieka? Jeśli faktycznie firma o której wspomniałem używa lanoliny do swoich specyfików, może warto byłoby się zastanowić, czy to jest bezpieczne?


Informacje, które pragnę tutaj opisać, przedstawię dwukierunkowo:


1. Czy faktycznie lanolina jest nie szkodliwa?

2. Czy faktycznie producenci używają lanoliny, czy tylko związku chemicznego przekształconego z lanoliny, który naturalnie występuje np. w rybiej wątrobie.


Odp. 1:

Okazuje się, że jest dość sporo informacji na temat toksyczności spożywana pewnych dawek lanoliny doustnie. Chociaż według naszej dzisiejszej wiedzy czy dany specyfik spożywamy doustnie, czy tylko wsmarowujemy sobie w skórę, nie ma to większego znaczenia, gdyż związki takie wchłaniają się tak samo przez skórę, jak również przez układ pokarmowy… ale tu szczególnie zaciekawiło mnie właśnie spożywanie doustne lanoliny.


Nie dość, że wydało mi się to obrzydliwe, tak spożywać pot innego zwierzęcia to jeszcze doszły te informacje, które nie ukrywam trochę mnie zaniepokoiły:


Pozostałość pestycydów


Właściciele zwierząt gospodarskich regularnie maczają owce w środkach owadobójczych, ponieważ zwierzęta te są podatne na szkodniki. Badanie opublikowane w wydaniu „Journal of Agricultural and Food Chemistry” z września 1992 r. Wykazało, że próbki lanoliny zawierały kilka rodzajów pozostałości pestycydów, a poziom zanieczyszczenia różnił się znacząco w poszczególnych partiach. Autorzy zauważyli, że poziomy pestycydów nie były wystarczająco wysokie, aby mogły być natychmiast niebezpieczne, ale pozostała część stanowiła dwa szczególne zagrożenia: Niektóre z zidentyfikowanych pestycydów potencjalnie mogły się gromadzić w tkance tłuszczowej, a niektóre mogły kumulować się w mleku kobiet karmiących piersią.


Czy jest to potencjalne zagrożenie, nie wiem? Każdy potrzebuje zdecydować. Badanie zostało opublikowane w 1992 roku! Od tego czasu w Polsce z pewnością używa się dużo więcej różnych szkodliwych specyfików… czy te dawki są dzisiaj większe czy mniejsze niż 25 lat temu, nie wiem?


Ale dla mnie wystarczy, spryskują owce przeciwko robakom i te opryski tam są. Już słyszę te komentarze, ale na warzywa też są wylewane tony oprysków. No tak, ale w lanolinie nie ma życia, a warzywa je mają. Lanolina to tylko pot – warzywa to minerały, witaminy, enzymy i związki odżywcze… sam zdecyduj a jeśli nie wiedziałeś, warto zapytać producenta, czemu nie mówił, że pot z owiec miał pestycydy, bo chyba reklamuje go jako super bezpieczny specyfik, a na warzywka nie za bardzo mile patrzy?


Zatrucie


Co? Pomyślałem… Połknięcie produktów zawierających lanolinę może powodować zatrucia, zgodnie z witryną MedlinePlus. Objawy zatrucia lanoliną obejmują biegunkę, wymioty, wysypkę oraz zaczerwienienie i obrzęk skóry. Spożywanie dużych ilości lanoliny może powodować niedrożność jelit. Jeśli dziecko lub dorosły połknie produkt zawierający lanolinę, należy natychmiast uzyskać pomoc lekarską. Poważne przypadki zatrucia lanoliną mogą wymagać płukania żołądka lub opróżnienia zawartości żołądka przez rurkę wprowadzoną do przewodu pokarmowego przez usta. Dodatkowe leczenie może obejmować użycie węgla aktywowanego, wspomaganie oddychania i płyny dożylne.


No nie?! Okazało się, że jest taka możliwość i skoro są takie przypadki, to ja się do lanoliny nie zbliżam…


Reakcje alergiczne


Chociaż nie są powszechne, niektórzy ludzie są uczuleni na lanolinę. Reakcja alergiczna może rozwinąć się od kilku minut do kilku dni po użyciu produktów zawierających lanolinę. Reakcje zwykle obejmują tylko skórę i pojawiają się jako wysypka kontaktowego zapalenia skóry, zgodnie z DermNet. Wysypka zwykle pojawia się na twarzy, szyi i ramionach i miejscach, w których zazwyczaj stosuje się produkty lanolinowe. Ciężkie reakcje alergiczne mogą również powodować obrzęk jamy ustnej i gardła, trudności w oddychaniu i zawroty głowy. Ciężka reakcja, taka jak wstrząs anafilaktyczny, wymaga natychmiastowej pomocy lekarskiej.


No nie wiem pomyślałem, robi się coraz ciekawiej… ale nie będę się dalej w tej kwestii rozwijał.


Następnym dość ciekawym elementem całej układanki jest to, że producenci nie koniecznie mogą być z nami szczerzy.


Odp. 2:

Witamina D3 (cholekalcyferol) w większości suplementów została przekształcona chemicznie ze związku w lanolinie. Czyli nie jest może tak źle? Może jednak to nie jest pot owcy, tylko związek chemiczny który powstał w laboratorium chemicznym, który przypomina D3?


Kiedy szperałem dalej, okazało się, że w oleju z ryb ten związek jest naturalnie wytwarzany (również przez konwersję tego samego związku). Ale jak mam nadzieję udało mi się Cię tym zaciekawić, na wykładzie: wątroba ryby – to jest trucizna.


Ale najciekawszym wątkiem było jednak to, że Witamina D3 z lanoliny kosztuje tylko grosze za dawkę i jest drastycznie tańszym źródłem tego specyfiku niż z oleju rybnego. Czyli może to nie chodzi o naturalność, tylko o cenę pozyskania związku chemicznego…?


No cóż, podsumowując jakiś etap naszych poszukiwań do długowieczności, upewniliśmy się po raz kolejny, że natura się nie myli:


  1. Największą dawkę Witaminy D3 uzyskujemy ze słońca lub promieni UVB z lamp (które jeszcze musimy prześledzić).

  2. Hormon D3 jest magazynowany w wątrobie i nikt nie wie ile tam go mamy, gdyż ewentualna ilość D3 pojawiająca się w naszym krwiobiegu, jest już sterydem przetworzonym przez nerki i nasze ciało przetwarza go sobie tyle ile potrzeba.

  3. Zażywanie sztucznych wytworów o nazwie suplement jest dla nas szalenie niebezpieczne i grozi zatruciem a nawet śmiercią.

  4. Zażywanie samej D3 lub dodatkowo z wapniem prowadzi do zwapnienia w naszym układzie krwionośnym, co może powodować zawały, udary i wstrząsy, stąd niezbędne wyrównanie poziomów Witaminy K2, ale to błędne koło… bo jeśli coś może nam zaszkodzić, to po co to brać?

  5. Zażywanie D3 z rybiej wątroby to jakby zażywanie toksycznych związków, których jest dzisiaj pełno w naszych morzach.

  6. Lanolina może być groźna, poza tym, że nadal dla mnie jest to owczy pot i nie wyobrażam sobie pryskać sprejem po języku potem innego zwierzęcia.

  7. Producenci, jak to zwykle bywa nazywają półprodukt, wyciąg czy jakiś związek chemiczny uzyskany w magazynie z lanoliny za grosze i sprzedają nam jako super naturalny związek dla naszego zdrowia.

Wiem, że jest nadal więcej pytań, niż odpowiedzi, zwłaszcza, że poszła duża kasa na promocję Witaminy D3 – witaminy słońca w Polsce.  Dla rozważnych polecam zapoznanie się chociażby z materiałami, które wnoszę do dyskusji i robię to z myślą o Tobie aby podpowiedzieć inne możliwości takie np. jak słońce i warzywa kapustne, lucernę czy morszczyn, które zapewnią odpowiednią ilość chociażby Witaminy K i życie. Natury nie da się przedawkować, chyba że posiedzisz na słońcu w pierwszy słoneczny dzień za długo i wyskoczą Ci bąble od oparzenia… 🙂


Cudowności!

Mariusz


P.S. więcej o D3 napisaliśmy w książce i pewnie powrócimy jeszcze do tego tematu w przyszłości.

3898 wyświetleń2 komentarze

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page