Na początku chcę podkreślić jedno – ten wpis nie ma nic nikomu udowadniać.
To po prostu moje osobiste doświadczenie. Moje wyniki są odzwierciedleniem stanu mojego zdrowia. Jeśli w Twoim życiu brakuje niektórych elementów, które ja stosuję, Twoje mogą wyglądać inaczej.

Badania krwi – co naprawdę mówią?
Od samego początku projektu Odmładzanie Na Surowo powtarzamy, że badania krwi są jedynie pewnym punktem odniesienia, a nie pełnym obrazem zdrowia.
To, co widać na wydruku z laboratorium, to tylko fragment układanki.
Wyniki pokazują parametry samej krwi, ale nie stan magazynów witamin i minerałów w tkankach.
Dlatego na przykład pomiar witaminy D3 (metabolitu 25 OH) może wprowadzać w błąd, a cała historia o niedoborach witaminy B12 często bywa mocno przesadzona.
Mimo to, po setkach wiadomości od osób, które chcą „dowodu naukowego”, postanowiłem zrobić badania po 7 latach bez mięsa, nabiału i jaj, w tym po 3 latach odżywiania się w 95% na surowo – bez żadnych syntetycznych suplementów.
7 lat bez mięsa – efekty?
Nie twierdzę, że każdy osiągnie dokładnie takie same rezultaty.
Ale po tych latach czuję się najlepiej w swoim życiu – i żadne liczby tego nie zmienią.

Doprowadzenie ciała do równowagi (homeostazy) zajęło mi około 7–10 lat.
Zostało już tylko poczekać, aż w pełni odbudują się włosy, które straciłem na wysokobiałkowej diecie mięsnej.
Morfologia i hemoglobina
Wszystkie wskaźniki są w normie – i to nie tylko „na granicy”, ale często w idealnym punkcie.
Najbardziej cieszy mnie hemoglobina, czyli białko transportujące tlen do komórek.
To właśnie ona odpowiada za energię, witalność i wydolność organizmu.
A ja energii mam dziś więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
Cholesterol
Mój całkowity cholesterol to 186 – według obecnych norm to wynik doskonały.
Ani za wysoki, ani za niski.
Zachodnie normy i ich interpretacja od dawna budzą wątpliwości, dlatego wolę spojrzeć na to szerzej.

Zbyt wysoki cholesterol wiąże się zwykle z insulinoopornością i nadmiarem przetworzonych węglowodanów.
Zbyt niski – może świadczyć o zaburzonej produkcji hormonów i osłabieniu pracy mózgu.
Najważniejsze, by zadbać o stabilny poziom insuliny, a organizm sam przywróci równowagę.
Żelazo
Nie potrzebuję żelaza ze zwierząt.
Organizm doskonale przyswaja jego roślinną formę.
Zbyt wysoki poziom żelaza to ryzyko stresu oksydacyjnego, uszkodzeń komórek i rozwoju nowotworów, dlatego jego równowaga ma znaczenie.

Moje wartości są prawidłowe – ani niedoboru, ani nadmiaru.
Witamina B12 – mit niedoboru
To temat, który wzbudza najwięcej emocji.
Po 7 latach bez mięsa mój wynik witaminy B12 wynosi 481 – idealnie w środku normy.

Nie przyjmuję żadnych syntetycznych suplementów.
Jem natomiast codziennie nieaktywne płatki drożdżowe (naturalne źródło witamin z grupy B), wodorosty wakame i nori, fermentowany sos sojowy, dużo kiszonek i świeże warzywa, których nie myję przesadnie dokładnie.
Witamina B12 to naturalny produkt bakterii – tych samych, które żyją w naszych jelitach.
Kiedy flora bakteryjna jest w równowadze, B12 wytwarza się sama.
60% ludzi na świecie ma niedobory tej witaminy – nie dlatego, że nie jedzą mięsa, ale dlatego, że mają zniszczony mikrobiom i zaburzoną florę jelitową.
Wszystko zaczyna się od środka.
Glukoza
Mój wynik to 94 mg/dl.
Kolejny dowód, że owoce nie powodują cukrzycy.
Kiedy stanowią około 20–30% diety i występują w towarzystwie błonnika, nie ma mowy o problemach z poziomem cukru.

Kluczem jest czasowa głodówka (intermittent fasting) i eliminacja produktów mącznych, alkoholu oraz stresu.
Witamina D3 – prawda i fikcja
Tu dopiero zaczyna się prawdziwa historia.
Metabolit 25 OH w moich wynikach był poniżej normy (16,4).
Dla większości to znak alarmowy, ale czy naprawdę oznacza niedobór?
Nie.
To tylko nieaktywna forma witaminy D.
Dopiero aktywna forma – 1,25 OH – pokazuje rzeczywisty stan.
W moim przypadku wynik był idealny.

Dlaczego więc tyle osób przyjmuje syntetyczną witaminę D3 z lanoliny czy oleju rybiego?
Bo system przekonał nas, że słońce szkodzi, a suplementy leczą.
Tymczasem wystarczy codziennie przebywać na świeżym powietrzu i pozwolić ciału samodzielnie wytworzyć tyle D3, ile naprawdę potrzebuje.
Podsumowanie
Po 7 latach diety roślinnej i 3 latach na surowo:
- nie mam żadnych niedoborów,
- nie choruję,
- mam więcej energii niż kiedykolwiek,
- i nie zamieniłbym tego stylu życia na żaden inny.

To doświadczenie nauczyło mnie jednego:
kiedy dieta jest zła, lekarstwo jest bezużyteczne.
Kiedy dieta jest dobra, lekarstwo jest niepotrzebne.
Moje ciało jest dziś w równowadze.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałem katar.
I choć wciąż czekam, aż włosy całkowicie się odbudują, wiem jedno – ta droga działa.
Jeśli chcesz sprawdzić, jak to wygląda w praktyce, zajrzyj do książki
„Na Surowo – 100 przepisów” i pozwól, by jedzenie stało się Twoim lekarstwem.